Kilka lat temu trafił do moich rąk Statut fundacyjny Fundacji szpitala im. Wojciecha Rudolfa Horodyskiego w Żurawicy z 24 czerwca 1926 r. i zaczęły się poszukiwania w Archiwum Państwowym w Przemyślu, Archiwum Archidiecezjalnym w Przemyślu oraz Parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Żurawicy. Efekt? Wyłoniły się z nich – choć jeszcze niedokończone – dzieje żurawickiego przytułku – szpitala, pełne zawirowań i pytań. Ale jeden dokument zwrócił szczególną uwagę – plan szpitala z 1906 r. Okazało się, że budynek z archiwalnego projektu doskonale pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa. Niewielki, porośnięty pnącymi się roślinami, przycupnął u stóp żurawickiego kościoła.
W Żurawicy (woj. podkarpackie) pierwszy przytułek dla ubogich wybudował ok. 1590 r. właściciel okolicznych dóbr Sebastian Lubomirski, późniejszy kasztelan wojnicki. Wybudowany „przy gościńcu, który prowadzi z Przemyśla do Jarosławia”, z drewna na wzór chaty chłopskiej, z czasem uległ spróchnieniu i przed 1626 r. zawalił się. Nowy budynek powstał z funduszy i polecenia Elżbiety z Tęczyna Korniaktowej – żony kolejnego właściciela Żurawicy. Jednak w 1657 r. został spalony przez Węgrów, których oddziały wchodziły w skład wojska księcia siedmiogrodzkiego Jerzego Rakoczego. W tej sytuacji ówczesny pleban żurawicki ks. Franciszek Alembek postarał się u właściciela Żurawicy Karola Franciszka Korniakta o ponowną odbudowę zniszczonego przytułku. Pod koniec 1662 r. budynek szpitala był gotowy, a do przytułku należy ogród, położony pomiędzy gościńcem a trójkątnym ogrodem plebańskim, od północy otacza go pole dworskie, a od południa ogród szkoły. Przytułek żurawicki na początku był dobrze uposażony, z czasem ledwo funkcjonował. Tradycja zakładania i utrzymywania takich szpitali była jednak bardzo silna, skoro do tej myśli wrócił kolejny właściciel Żurawicy – Wojciech Rudolf Horodyski. Testamentem z marca 1810 r. zapisał kwotę 20 tysięcy złotych polskich dla ubogich religii rzymsko – katolickiej w Żurawicy. W świetle dokumentu C. K. Starostwa z 1869 r. szpital w Żurawicy istniał i nawet grunt szpitalny obejmujący 794 sążni blisko stodół plebańskich leży i że zdaje się budynek szpitalny razem z budynkiem plebańskim dopiero w r. 1844 się spali…
W 1872 r. gmina w porozumieniu z ówczesnym proboszczem zakupiła od szkoły w Żurawicy nieruchomość, składającą się z domu drewnianego i pół morga ogrodu, a z odsetek kapitału fundacyjnego pokrywano koszty utrzymania budynku oraz w porozumieniu z proboszczem część przekazywano na rzecz ubogich. Pozornie wszystko funkcjonowało bez zarzutów. Pozornie. Zapis Horodyskiego i funkcjonowanie szpitala były przedmiotem wieloletniej ożywionej korespondecji pomiędzy instytucjami Lwowa i Przemyśla oraz Radą Gminną w Żurawicy. Ponaglenia, zapytania, wyliczenia zajmują wiele stron urzędniczej dokumentacji i są pasjonującą „podróżą” w świat najpierw biurokracji cesarsko – królewskiej, potem II Rzeczypospolitej. Czasem nawet nie za bardzo odbiegającej od współczesnych zawiłości zarządzeń, odezw, odpisów i przepisów…
Żurawica szpital historia
Plany szpitala w Żurawicy.
Urzędnicza machina usiłowała unormować funkcjonowanie zapisu Horodyskiego, a tymczasem budynek szpitalny zaczął grozić zawaleniem i we wrześniu 1906 r. Rada Gminy przyjęła i zatwierdziła kosztorys nowego szpitala. Zachował się sporządzony przez pisarza gminnego Józefa Wardęgę szczegółowy kosztorysie budowy, w którym można znaleźć m. in. ilość cegieł potrzebnych do budowy, wapna, piasku, drewna, zamków do drzwi. Podano również ceny robocizny, np. wykopanie fundamentów miało kosztować 12 koron, stolarka – 416 koron. Ostateczne koszty miały zamknąć się sumą 3.691,68 koron. Do kosztorysu podpisanego przez Jana Głowacza, Szczepana Jasińskiego oraz wójta S. Wardęgę załączony został wspomniany „Plan Szpitala przy Kościele w Gminie Żurawica”, zawierający projekt architektoniczny z zewnątrz oraz rzut poziomy budynku. W styczniu 1907 r. nowy budynek szpitala był już gotowy.
W październiku 1907 r. inżynier powiatowy w Przemyślu Eustachy Pannenko dokonał odbioru budynku. Z jego kapitalnego protokołu z listopada 1907 r. dokładnie widać jak wyglądał szpital w porównaniu z projektem. Wynikało, że budynek szpitala był na 13,30 m długi i 8 m szeroki, murowany z cegły, z zewnątrz i wewnątrz „wyprawiony”, dach pokryty dachówką. Od strony wschodniej znajdował się ganek drewniany otwarty. Rozkład izb i ich wymiary zachowano tak jak w szkicu przedstawionym przez gminę, ze zmianą jednej ścianki. We wszystkich pomieszczeniach były piece, stropy zwykłe, drewniane wejście na strych z drabiną, natomiast nie było piwnicy. Oprócz tego protokół Pannenki zawierał dokładne wymiary okien, drzwi i ich opisy. Według niego budynek był zbudowany z odpowiednich i trwałych materiałów, z jednym zastrzeżeniem, że należy uzupełnić betonowe schodki od strony zachodniej. Co do kosztorysu przedstawionego przez gminę i rzeczywistych kosztów budowy, to różnica była niewielka i w rezultacie budynek postawiono tanio, odbiór był więc bez zarzutu. Równocześnie Pannenko sprawdził, że obok głównego budynku znajdowała się kryta dachówką drewniana komórka, w której znajdowała się drewutnia i wychodek, a budowę jej wykonała gmina z tych samych funduszy. Na zakończenie odbioru zawarta została jedna uwaga, że jeżeli budynek ma być szpitalem to wychodek powinny być w budynku, jeżeli zaś ma być to tylko budynek gminny, to takie założenie wychodków osobno może pozostać.
Sam akt fundacyjny powstał już w 1926 r., zatwierdzony przez Starostwo w Przemyślu ostatecznie w 1928 r. Ciekawym odzwierciedleniem życia w szpitalu – ochronce są sprawozdania z lat 1928 -1931. W ciągu tych lat prowadzono mniejsze i większe prace przy budynku, jak na przykład w 1928 r. wprawiono dwa nowe okna, rok później zakupiono wapno i pobielono wnętrze budynku. Natomiast na 1930 r. Zarząd fundacji wskazywał jako najpilniejsze potrzeby nowe ogrodzenie ogrodu – należałoby zbierać fundusze na stalsze ogrodzenie a to słupkami betonowymi i drutem kolczastym, od tyłu domu są zgniłe schodki na wysokość 1,5 m, które należy zmienić na betonowe. Z kolei w sprawozdaniu za 1930 r. przedstawiono liczne prace wykonane przy budynku, ponieważ trzeba było przeprowadzić restaurację budynku wewnątrz i zewnątrz. I tak np. w jednym z pokojów usunięto przegniłą podłogę i dano nową oraz postawiono nowy piec, budynek wewnątrz wybielono, od ogrodu wymieniono przegniłe schody z desek. Nie było przy domu żadnego schowka na rupiecie, ani żadnej piwniczki czy to na kartofle czy też na węgiel i dlatego postanowiono od ogrodu postawić szerszy ganek z okienkiem, który służyłby na rupiecie, a pod gankiem urządzić piwniczkę na kartofle i węgiel, z boku ganku dać cementowe schody. Ponad to dom jeszcze z czasów wojny poobijany kulami trzeba było […] farbą pomalować. Proboszcz do tych robót dodał wiele własnego materiału, a tylko najniezbędniejsze wydatki w gotówce przedstawił w rachunkach zawartych w sprawozdaniu.
Po II wojnie światowej działalność organizacji takich jak fundacja uległa likwidacji. Dom szpitalny służył potem m. in. organiście, aż w końcu w pierwszej dekadzie XXI w. został rozebrany. Dziś pozostały po nim, oprócz bardzo bogatej korespondencji pomiędzy instytucjami autonomicznej Galicji, potem II Rzeczypospolitej i Kościołem, wspomniane projekty, plany i kosztorys z 1906 r. I może gdzieś kilka fotografii…