Podlasie *)… Łagodne widoki, zieleń, spokój. Nad domami górują krzyże kościołów i nielicznych już teraz cerkwi… Wśród podlaskich wzgórz, na lewym brzegu Bugu ukryta jest wieś. Kodeń. Dawniej miasteczko, należące m.in. do magnackiej rodziny Sapiehów herbu Lis (tzw. linii kodeńskiej). To właśnie oni pozostawili tutaj szereg fundacji, które przetrwały do dnia dzisiejszego. Od 1835 roku, zmuszeni przez dziejową zawieruchę, przenieśli siedzibę rodową do Krasiczyna koło Przemyśla.
Kodeń i Krasiczyn – dwie miejscowości nieodmiennie kojarzące się z Sapiehami. Ta potężna i bardzo zasłużona dla Rzeczypospolitej rodzina wywarła olbrzymi wpływ na dzieje zarówno Podlasia, jak i terenów galicyjskich. Jednak zawsze pamiętała o swoich nierozerwalnych związkach z Kodniem. Nigdy też nie mówiło się o Sapiehach krasiczyńskich. Kolejne pokolenia właścicieli Krasiczyna przejęły i podkreślały dziedzictwo kodeńskich przodków.
Kodeń w posiadaniu Sapiehów znalazł się w 1511 roku w wyniku skupywania przez Iwana Sapiehę ziem na Podlasiu. W następnym roku otrzymał on od Zygmunta I przywilej na założenie tutaj miasta. Wystawił też w Kodniu zamek obronny, ufundował cerkiew św. Michała oraz rozpoczął budowę kościoła rzymskokatolickiego pod wezwaniem św. Ducha. Także następni właściciele dóbr kodeńskich bardzo dbali o ich rozwój i podniesienie znaczenia rodowej siedziby. Z czasem Kodeń zaczął słynąć nie tylko ze wspaniałego rozwoju, ale także z cudownego obrazu Matki Boskiej Gwadelupeńskiej (nazywanej również Królową Podlasia), umieszczonego w kościele św. Anny.
Największy rozkwit dobra kodeńskie przeżywały za rządów Jana Fryderyka Sapiehy (1680-1751), który zasłynął z działalności politycznej, literackiej i bibliofilskiej. Przebudował zamek, miasto oraz energicznie dbał o kościół św. Anny, który pełnił funkcję rodzinnego mauzoleum. Największym chyba jego dokonaniem było doprowadzenie za zgodą papieża Innocentego XIII do koronacji obrazu Matki Boskiej Kodeńskiej. Stał się on wówczas czwartym koronowanym obrazem maryjnym na ówczesnych ziemiach polskich. Podniesieniu rangi tego rodowego i maryjnego sanktuarium służyło także stworzenie przez niego legendy, że obraz ten został wykradziony Urbanowi VIII przez Mikołaja Sapiehę, kasztelana wileńskiego.
Innym wielkim przedsięwzięciem Jana Fryderyka było ufundowanie genealogii portretowej rodu Sapiehów, składającej się z 76 obrazów. Portrety pierwszych członków rodu były wizerunkami fikcyjnymi, następne kopiowano z istniejących obrazów. Galeria znajdowała się w kościele św. Anny w kaplicy św. Krzyża. W zamku kodeńskim zebrał Jan Fryderyk dużą bibliotekę, zawierającą woluminy z całej niemal Europy oraz kolekcję ponad 100 map. Księgozbiór, powiększany przez kolejnych właścicieli, na początku XIX w. liczył kilka tysięcy tomów. Za jego rządów Kodeń był prawdziwą magnacką siedzibą, którą wielokrotnie odwiedzali polscy królowie. Po śmierci Jana Fryderyka Kodeńszczyzna pozostawała w rękach Sapiehów do 1800 roku, następnie przeszła w obce ręce Branickich i Krasińskich. Ostatecznie sprawy spadkowe Sapiehów w Kodniu uregulowane zostały dopiero w 1853 roku, ale już wtedy od dawna byli oni zmuszeni do szukania nowej siedziby.
Wydarzenia polityczne zawsze miały olbrzymi wpływ na losy rodziny Sapiehów. Dla księcia Leona Sapiehy (1802-1878) punktem zwrotnym w jego życiu stało się powstanie listopadowe. Udział w walkach zakończył w stopniu kapitana artylerii i odznaczeniem Złotym Krzyżem Virtuti Militari. Wbrew sugestiom rodziny odmówił podpisania wiernopoddańczego adresu do cara, co pociągnęło za sobą represje m. in. w postaci konfiskaty dóbr. W tej sytuacji zdecydował się na zamieszkanie w Galicji. Dzięki poparciu Konstantego Adama Czartoryskiego uzyskał z Wiednia – jak napisał w swoich Wspomnieniach – „paszport gabinetowy, podpisany przez samego księcia Metternicha dla mnie, rodziny i sług na czas nieograniczony”.
Początkowo wziął w dzierżawę wieś Piskorowice w obwodzie przemyskim, należącą do ordynacji Zamoyskich. Tymczasem matka księcia Anna Sapieżyna stopniowo wydostawała z nieobjętych sekwestrem dóbr w zaborze rosyjskim kapitały, co pozwoliło na zakup poszczególnych majątków. W 1834 r. kupił w powiecie przemyskim: Żurawicę Ruską i Lacką oraz Wapowce, natomiast w październiku 1835 r. stał się właścicielem Krasiczyna z 5 folwarkami. Z czasem doszły jeszcze inne posiadłości. Już w 1836 r. uzyskał obywatelstwo galicyjskie, a dwa lata później na mocy przywileju cesarza Ferdynanda I uznanie tytułu książęcego. Od tego momentu Sapiehowie stali się częścią historii ziemi przemyskiej, na której pozostawili szereg śladów.
Prawdopodobnie już w chwili zakupu Krasiczyna Sapieha myślał o stworzeniu tutaj nowej siedziby rodu. Piękny, choć bardzo zaniedbany, zamek krasiczyński został poddany konserwacji i częściowej przebudowie (wielki pożar zamku w 1852 r. przeciągnął te prace na dalsze lata). Z czasem umieszczono tutaj wywiezione z Kodnia (przechowywane potem w Teofilpolu na Wołyniu, siedzibie Sapiehów po utracie Kodnia) wszystkie cenne przedmioty sztuki użytkowej, meble, obrazy, cały skarbiec, biblioteka, archiwum. Od pierwszych chwil nowa siedziba rodu stała się „gniazdem niepowszednim” przez doskonałe połączenie wielowiekowej historii rodziny z teraźniejszością.
Sapiehowie starali się kontynuować tradycje kodeńskie na ziemi przemyskiej. W 1876 roku sprowadzono tutaj genealogię kodeńską, która aż do II wojny światowej ozdabiała korytarze zamku. Wraz z innymi zbiorami została wywieziona do Krakowa przez ostatniego właściciela Krasiczyna Leona Sapiehę, który przekazał je pod opiekę swojemu wujowi arcybiskupowi Adamowi Stefanowi.
W 1952 r. po jego śmierci została wraz z innymi przedmiotami Sapiehów zarekwirowana przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie i przekazana na Wawel, skąd jako depozyt trafiła do Łańcuta, potem do Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej w Przemyślu. W 2003 roku odzyskana została przez Michała Ksawerego Sapiehę i zdeponowana w Zamku Królewskim na Wawelu, a następnie wykupiona z depozytu w 2010 roku.
Niewątpliwie bardzo przeżyli decyzję rządu carskiego w 1875 roku o oddaniu cerkwi prawosławnej kościołów kodeńskich, których byli fundatorami, w tym ich rodzinnego mauzoleum. Wprawdzie jeszcze w 1824 roku przepisali swoje prawa własności tych kościołów na ówczesnego właściciela Władysława Branickiego, jednak w sprawie rodzinnych grobowców i obrazu zwrócono się do Krasiczyna. Na rozkaz cara obraz wywieziono do sanktuarium na Jasnej Górze. Sapiehowie od 1876 roku starali się o przewiezienie go do Krasiczyna. Dopiero w 1914 r. uzyskali odpowiednią zgodę na przeniesienie, ale uniemożliwił to wybuch I wojny światowej. Po odzyskaniu niepodległości i reaktywowaniu parafii kodeńskiej, postanowiono obraz ponownie umieścić w Kodniu. W skład specjalnie w tym celu powołanego komitetu weszli m. in.: Marszałek Józef Piłsudski, prezydent Ignacy Mościcki, arcybiskup Adam Stefan Sapieha, jego brat Paweł, Eustachy Sapieha z linii siewierskiej. We wrześniu 1927 r. obraz uroczyście wrócił do kościoła św. Anny, do którego wnieśli go Paweł i Eustachy Sapiehowie. Rok później Adam i Paweł Sapiehowie kodeńscy ufundowali dla tego kościoła dzwon, który w 1929 r. poświęcił arcybiskup, nadając mu imię Mikołaj. W czasie uroczystej Mszy Św. powierzył opiece Matki Bożej Kodeńskiej wszystkich członków swojej rodziny. W ten sposób podkreślił przywiązanie do dawnego gniazda rodu i podtrzymać kodeńskie tradycje Sapiehów z Krasiczyna.
Świadczy o tym też umieszczenie wizerunku Matki Boskiej z Kodnia na sztandarze 2 Batalionu Pancernego stacjonującego w Żurawicy. Był to niewątpliwie ukłon w stronę ówczesnego właściciela Żurawicy Andrzeja Sapiehy. Wizerunek ten został wycięty ze sztandaru przed spaleniem go po kapitulacji w 1939 roku. Został później wszyty do nowego w 1946 roku, który obecnie znajduje się w Instytucie im. gen. Władysława Sikorskiego w Londynie. Postać Królowej Podlasia znajduje się także w głównym witrażu kościoła parafialnego w Żurawicy, konsekrowanego w 1905 roku, a którego kolatorami byli Sapiehowie. Pamiątkowe tablice do dziś można oglądać w tamtejszym kościele. Natomiast już w 1875 roku udało się sprowadzić do Krasiczyna szczątki Sapiehów, które uniknęły profanacji w 1812 roku przez wojska rosyjskie. Zostały one pochowane w podziemiach kaplicy na zamku krasiczyńskim. Potem spoczęli tutaj kolejni członkowie tego rodu. W ten sposób podprzemyska nowa siedziba z czasem nabrała także cech mauzoleum rodzinnego, stając się jakby przedłużeniem nekropolii sapieżyńskiej z Kodnia.
Starali się też kontynuować w Krasiczynie tradycję słynnych kiedyś księgozbiorów sapieżyńskich. Gromadzenie rozpoczął wspomniany już Jan Fryderyk. Dzięki późniejszym zakupom i spadkom biblioteka ciągle się powiększała. Jej część podarował Aleksander Sapieha w pierwszych latach XIX w. Towarzystwu Przyjaciół Nauk w Warszawie. Resztę odziedziczył jego syn – pierwszy właściciel Krasiczyna. W oparciu o te zachowane części księgozbiorów rodowych zaczęto tworzyć bibliotekę krasiczyńską. Najświetniejszy okres przeżywała ona w czasach Adama Sapiehy (1828-1903), który w 1891 roku umieścił ją specjalnie przygotowanych pomieszczeniach w baszcie Królewskiej. Liczyła w tym czasie ponad 10 tysięcy dzieł i zaliczana była wówczas do jednej z najcenniejszych. W skład księgozbioru wchodziło wiele starych druków, map, rycin, czasopism i wydawnictw ilustrowanych. Następcy Adama kontynuowali powiększanie biblioteki przez kolejne zakupy, prenumeraty czasopism polskich i zagranicznych. Po wybuchu wojny w 1914 r. przewidując, że leżący obok twierdzy przemyskiej Krasiczyn może być zagrożony przez działania wojenne, Władysław Sapieha wywiózł m. in. bibliotekę do Lwowa i Przemyśla. Dzięki temu zbiory ocalały. Dalszy rozwój biblioteki został przerwany w 1939 r. Wówczas Leon Sapieha w obawie przed Armią Czerwoną ukrył zbiory krasiczyńskie, które potem znalazły się pod opieką arcybiskupa Sapiehy umieszczone w jego pałacu biskupim. Po śmierci kardynała zostały one razem z biblioteką skonfiskowane przez Urząd Bezpieczeństwa i przekazane Państwowym Zbiorom Sztuki na Wawelu. Natomiast sam księgozbiór przeniesiono później do Pieskowej Skały koło Ojcowa, gdzie znajduje się do dzisiaj. Należy do nielicznych, które zachowały się prawie w całości.
Obok biblioteki Sapiehowie bardzo dbali o rodzinne archiwum, które miało służyć zabezpieczeniu dokumentów dotyczących działalności przodków oraz kreowaniu nowego gniazda rodu. W 1860 roku Adam Sapieha przewiózł do Krasiczyna szczątki dawnego kodeńskiego archiwum rodzinnego, które w wyniku różnych procesów spadkowych trafiło do Teofilpola na Wołyniu oraz uratował akta z archiwum sapieżyńskiego w Różanie na Litwie. Przez zakup archiwaliów związanych z rodziną, które pojawiały się w antykwariatach Lwowa, Krakowa lub poza Galicją oraz sporządzanie odpisów różnych zbiorów (np. Biblioteki Jagiellońskiej) zaczęto kształtować nowe archiwum. Ukoronowaniem wieloletnich prac nad uporządkowaniem zbiorów było wydanie drukiem Archiwum domu Sapiehów, T.I.Listy z lat 1575-1606 w opracowaniu Antoniego Prochaski we Lwowie w 1892 r. W ten sposób Sapiehowie, zamierzając wydać także dalsze tomy akt, chcieli upamiętnić przeszłość swojej rodziny i zachować ją dla przyszłych pokoleń. Po śmierci księcia Adama zasób archiwum został przekazany w depozyt Zakładowi Narodowemu im. Ossolińskich we Lwowie w celu dalszego opracowywania i jako dar dla narodu. Ostatecznie archiwum sapieżyńskie w wyniku wojen uległo rozproszeniu i w większości zostało zniszczone.
Kodeńskie korzenie Sapiehów z Krasiczyna były dla nich zawsze bardzo ważne. Jeszcze na początku XX wieku powstał projekt odkupienia dóbr kodeńskich. Jednak ze względu na wysokie koszty i ewentualne trudności w ich administracji (Kodeń znajdował się w granicach zaboru rosyjskiego, reszta na terenie Galicji), zamiar te upadł. Kontynuowanie rodzinnych tradycji przejawiało się także w działalności kolejnych pokoleń z Krasiczyna. Ich przodkowie walczyli przeciwko Moskwie, Tatarom, Turcji, Kozakom czy Szwedom. Po utracie niepodległości Sapiehowie stanęli do walki w powstaniu listopadowym, styczniowym, kilku zginęło w czasie obu wojen światowych lub działało w konspiracji. Z krasiczyńskiego pałacu wynosili gorący patriotyzm, świadomość własnej historii, poczucie odpowiedzialności za losy kraju i drugiego człowieka, moralny obowiązek wspomagania ubogich, pełną zrozumienia i tolerancji postawę wobec innych religii (zwłaszcza prawosławia), potrzebę pracy dla dobra narodu, prowadzonej w różnych dziedzinach życia społecznego (w zależności od umiejętności i powołania). Najwspanialszym przykładem połączenia tradycji z teraźniejszością stała się postać księcia kardynała Adama Stefana, ostatniego męskiego przedstawiciela rodu w Polsce. „Księcia Niezłomnego” czasów okupacji hitlerowskiej, niezwykłej postaci polskiego Kościoła. Postaci, która pierwsza poznała się na młodym Karolu Wojtyle i zaopiekowała się niezwykłym młodym człowiekiem w końcowych latach wojny. To właśnie kardynał Sapieha wytyczył życiową drogę młodego kapłana, który dziś jako papież Jan Paweł II przypominał wielokrotnie o skromnym mieszkańcu z ul. Franciszkańskiej w Krakowie i swoim wielkim poprzedniku na stolicy św. Stanisława. Dla współczesnych Sapiehów Krasiczyn to przede wszystkim rodowa pamiątka. Jednak nadal Sapiehowie z Galicji potwierdzają swoje pochodzenie i przywiązanie do podlaskiego Kodnia. Podczas swojego pobytu w 1994 roku w Kodniu, mieli oni okazję pierwszy raz zobaczyć swoje rodzinne gniazdo. Wspólna modlitwa przed obrazem Matki Bożej Kodeńskiej m. in. o dalszą pomyślność całej rodziny Sapiehów, była powrotem do własnych korzeni i potwierdzeniem przywiązania do własnej historii. Tylko w ten sposób można zrozumieć wiele aspektów działalności kilku pokoleń z Krasiczyna.
*) Przypadek redakcji: Jakkolwiek Kodeń nie leży na terenie Małopolski, jest gniazdem rodziny Sapiehów – rodu zasłużonego nie tylko dla ziemi galicyjskiej, ale całej Rzeczypospolitej.