Życiowa, ale bez zadęcia i moralizowania. Lekka, ale jednak poważne tematy poruszająca. Powieść o każdym z nas, bo każdy z nas ma swoją historię. Kiedy wzięłam ją do ręki to wiedziałam, że kolejna książka Karoliny Winiarskiej będzie z tych, od których się nie można oderwać. I tak było i tym razem.
Jak ją nazwać? Książką o życiu, o odpowiedzialności, o walce z przeszłością, roli rozmowy w naszym życiu, przyjaźni, niepoddawaniu się. Szczególnie piękny jest wątek Heleny i Jana o miłości ponad wszystko i miłości, która ostatecznie zwycięża.
 
Akcja wije się w dwóch przestrzeniach czasowych, co nie jest łatwe w pisarskiej pracy, a u Karoliny świetnie zagrało.
 
Portrety – historie poszczególnych bohaterów splatają się, uzupełniają, plączą, by na koniec ułożyć się w piękne zakończenie. Dla mnie to nie jest książka tylko na czas świąt, ale cały rok, do przemyślenia, zastanowienia. W każdym portrecie, w każdej historii znajdzie się okruch własnego życia. Helena, Jan, Marta, Tomasz, Ksawery, Bronek – historie jakich tysiące, a jednak inne.
 
Jak się o tym przekonać?
 
Kupić książkę i się w niej zatopić.
 
Dla mnie akcja książki umiejscowiła się bardzo dokładnie – w pięknej kamienicy przy ul. 3 Maja, gdzie mieszkałam w dzieciństwie. Bo musicie wiedzieć, że już kolejna książka Karoliny rozgrywa się w mieście nad Wisłokiem, czyli w Rzeszowie.
 

Podobne wpisy